W Niemczech wybuchła prawdziwa burza po tym, jak sąd i tamtejszy rząd wydał komunikat, że nagrania z montowanych rejestratorów nie będą dowodami w sprawie. Czy w Polsce jazda z urządzeniem nagrywającym to, co dzieje się na drodze to legalny proceder? Zapytaliśmy o to prawnika, który pomógł nam rozwiać wątpliwości.
Obecnie MSW przygotowuje nowelizację ustawy o video-rejestratorach. Urządzenia coraz chętnie montowane przez Polaków będą dowodami w sprawach spornych lub będą uznawane za pomoc w ujęciu przestępcy drogowego, który oddalił się z miejsca wypadku. Pomogą także w ustalaniu winnych kolizji. Problemem jest jednak nagminne zamieszczanie filmów w sieci, a to niestety łamanie prawa o ochronie danych osobowych. Oznacza to, że nagranie może być dowodem, możemy je także wysłać do Policji – nie możemy ich natomiast publikować w sieci, gdyż jest to naruszenie danych personalnych. Właśnie z tego powodu niemiecki rząd uznał, że video-rejestratory nie powinny być montowane w autach.
Eksperci radzą, aby jednak zaopatrzyć się w takie urządzenie. Wydatek rzędu 200 złotych za prostą kamerę do auta, która uruchamia się wraz z zapłonem. Trzeba jednak powstrzymać się od publikowania filmów w sieci, a je żeli już – należy zakrywać twarze, numery rejestracyjne i inne znaki rozpoznawcze. Niestety, w wielu przypadkach internauci zapominają o tym, narażając się na sprawy w powództwa cywilnego o złamanie prawa.