Już od dawna słyszymy o nowej grupie aut, które korzystają z innowacyjnych napędów. Nie chodzi o hybrydowe konstrukcje. Elektryczne samochody wkradają się do kanonu motoryzacyjnego. Na razie nie można mówić o przełomie lub ogromnym boomie na te auta. Jednak koncerny produkujące pojazdy z silnikami spalinowymi nastawiają (a raczej przygotowują się) na możliwość produkcji elektrycznych pojazdów.
Dobrym przykładem jest koncern Volvo, który zaprezentował model C30 – elektryczne auto z nową, pojemniejszą baterią ładowaną w zaledwie 90 minut. Elektryczny C30 przyśpiesza do 70 km/h w niecałe 6 sekund. Volvo nie ukrywa, że poprawienie osiągów aut elektrycznych oraz skrócenie czasu ładowania byłoby niemożliwe, gdyby nie praca z firmą Siemens, która skupiał się na tej technologii.
Wszystko za sprawą nowej ładowarki mocy 22 kW. Zaletą innowacyjnej ładowarki jest niewielka masa, która pozwala na komponowanie integralnej całości z autem. Na pełnej baterii Volvo C30 przejedzie ponad 180 kilometrów. Minusem, o którym producent wspomina, jest konieczność ładowania baterii za pomocą sieci trójfazowej. W przypadku podpięcia Volvo do sieci 220V (standardowej) – ładowanie wydłuża się do 10 godzin.
Szwedzki koncern Volvo i niemiecka firma Siemens współpracują od 2011 roku. Jak na razie ulotne marzenia o zastąpieniu aut z silnikami spalinowymi przez auta elektryczne muszą pozostać ulotne. Zbyt długi czas ładowania, zbyt mała moc, zbyt krótki zasięg – to wszystko wady, których każdy użytkownik nie chce widzieć w motoryzacji.